* Tini *
Obudziłam się, około godzimy dwunastej, ale nie obudziłam się sama, tylko blask fleszy mnie obudził. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam grupkę moich przyjaciół robiących mi zdjęcie. Na początku nie wiedziałam o co im chodzi, ale gdy obejrzałam się do tyłu ujrzałam Jorge, który spał. Albo udawał, że śpi, nie wiem. Zaczęłam go budzić. Ale nie zadziałało. Gdy sobie przypomniałam o obecności moich przyjaciół, wstałam.
Muszę się ubrać. - powiedziałam do przyjaciół.
Z nim? W jednym pokoju? - spytała się Mechi.
Nie. W łazience. - powiedziałam.
To my idziemy. - powiedziała Mechi. Gdy wszyscy wychodzili zauważyłam jak Diego bierze Mechi za rękę. Czy ja o czymś nie wiem?
Poszli już? - spytał się Jorge.
Tak. - powiedziałam.
Dzięki. - powiedziałam.
Za co? - spytał.
Za wszystko. - powiedziałam.
Czyli? - spytał.
Za to że jesteś. Że mnie wspierasz. Że mnie pocieszasz. Bez Ciebie nie dała bym rady. - powiedziałam szczęśliwa.
Kiedy ja Cię ostatnio wspierałem? - spytał.
Jak Mario ze mną zerwał... - spuściłam głowę.
Nie przejmuj się nim... - podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wiem... - powiedziałam i podniosłam głowę. Teraz mam Ciebie. - położyłam głowę na jego ramieniu.
Czyli, że się zgadzasz? - chłopak chyba nie uwierzył w moje słowa.
Tak. - powiedziałam, a on mnie pocałował. Nie chciałam przerywać tej chwili, ale musiałam iść po ubrania do swojego pokoju.
Muszę iść po ubrania. - powiedziałam gdy się od niego oderwałam.
Okey, ja też. - powiedział i wyszliśmy.
Gdy doszłam do swojego pokoju swobodnie otworzyłam drzwi. A gdy weszłam zaniemówiłam. Zobaczyłam Diego i Mechi całujących się. Oni mnie nie zauważyli.
Yyyy... - tylko tylko potrafiłam z siebie wydusić.
Tini! - jęknął Diego.
Tini! - jęknął Diego.
Co? - sptytałam.
Przerwałaś nam. - powiedział.
Czyli to moja wina, że przyszłam do mojego pokoju, i nie wiedziałam o waszej obecności?! - powiedziałam z sarkazmem.
Tak, to twoja wina. - powiedział.
Dobra, idźcie. Ja muszę wybrać jakieś ubrania. - powiedziała.
Okey. - powiedzieli razem.
Tini, dzisiaj musimy iść na zakupy. - powiedziała.
Po co? - spytałam zdziwiona.
Dzisiaj impreza. - przypomniała mi Mechi.
No tak. - walnęłam się w czoło.
I do tego Agustina mówi, że mamy jej pomóc robić zakupy, ponieważ nie ma żadnych ubrań. - powiedziała udając jej głos.
O bosz.. - powiedziałam. To o której? - spytałam.
Nie wiem, jeszcze się dziewczyn spytam. - powiedziała i wyszła z pokoju.
Po kilku minutowym przebyciu w garderobie wybrałam ten zestaw, ponieważ dzisiaj było jedyne 17 stopni. Szybko się w go ubrałam i zeszłam na dół. ( Ubrania pozostałych dziewczyn : Mechi Lodo Val Alba Cande
Hej. - przywitałam się z wszystkimi.
Cześć. - powiedzieli wszyscy chórem.
Co dziś na śniadanie? - spytałam.
Wszyscy już zjedli, oprócz Ciebię i Jorge. - odpowiedziała mi Val.
Więc sami musicie sobie coś przygotować. - powiedział Diego.
Nie bój się Tini ja wszystko przygotuje. - powiedział Jorge.
Okey. - powiedziałam a dziewczyny zgarnęły mnie na bok.
Czy między tobą a Jorge coś zaiskrzyło? - spytała się Lodo.
Tak, jesteśmy razem. - powiedziałam a dziewczyny zapiszczały. Jorge się na nas dziwnie spojrzał.
O której idziemy na zakupy? - spytałam.
Może o jakiejś czternastej? - zaproponowała Val.
Mi pasuje. - powiedziałam.
Mi też. - powiedziała reszta dziewczyn.
Czym jedziemy? - spytałam.
Może chłopaki nas podwiozą? - zaproponowała Alba.
Alba, czyli idziesz na imprezę? - spytałam.
Tak. - odpowiedziała. Zostaje też w Buenos Aires. - dodała szybko.
Co? Ale jak to? - spytała zdziwiona Cande.
Tak to. Okazało się, że jest w Buenos Aires jakiś lekarz, który zrobi tacie tą operacje. - odpowiedziała jej Alba.
Trzeba to powiedzieć chłopakom. - oznajmiłam.
No, przydało by się. - powiedziała Alba.
Ale kiedy? - spytałam.
Może teraz? - zaproponowała Lodo.
Okey. - powiedziała Alba.
Chłopaki! Chłopaki! - powiedziała Mechi i stanęła na stole.
Co? - spytał się Facu.
Alba zostaje w Buenos! - powiedziała radośnie Mechi. Facundo spuścił głowę, tak jak Cande. Jak widać nie byli tym zachwyceni. Nie dziwie im się po tym wczorajszym incydencie.
Tini, chodź! Zrobiłem śniadanie! - krzyknął z kuchni Jorge, a ja szybko tam poszłam.
A co zrobiłeś ciekawego? - delikatnie pocałowałam go w policzek.
Gofry. - odpowiedział mi.
Z czym? - spytałam.
A z czym tylko chcesz. - odwrócił się do mnie i pocałował lekko.
Z nutellą.- powiedziałam po czym wzięłam jednego i posmarowałam go w dużej ilości nutellą.
Jorge, podwieziesz mnie dziś do centrum handlowego? - spytałam.
A o której? - spytał gdy smarował tosta dżemem truskawkowym.
Piętnastej. - wzięłam kęsa.
No okey. - powiedział nie chętnie.
Dzięki. - powiedziałam i rzuciłam się na jego szyje.
Po kilku minutowym przebyciu w garderobie wybrałam ten zestaw, ponieważ dzisiaj było jedyne 17 stopni. Szybko się w go ubrałam i zeszłam na dół. ( Ubrania pozostałych dziewczyn : Mechi Lodo Val Alba Cande
Hej. - przywitałam się z wszystkimi.
Cześć. - powiedzieli wszyscy chórem.
Co dziś na śniadanie? - spytałam.
Wszyscy już zjedli, oprócz Ciebię i Jorge. - odpowiedziała mi Val.
Więc sami musicie sobie coś przygotować. - powiedział Diego.
Nie bój się Tini ja wszystko przygotuje. - powiedział Jorge.
Okey. - powiedziałam a dziewczyny zgarnęły mnie na bok.
Czy między tobą a Jorge coś zaiskrzyło? - spytała się Lodo.
Tak, jesteśmy razem. - powiedziałam a dziewczyny zapiszczały. Jorge się na nas dziwnie spojrzał.
O której idziemy na zakupy? - spytałam.
Może o jakiejś czternastej? - zaproponowała Val.
Mi pasuje. - powiedziałam.
Mi też. - powiedziała reszta dziewczyn.
Czym jedziemy? - spytałam.
Może chłopaki nas podwiozą? - zaproponowała Alba.
Alba, czyli idziesz na imprezę? - spytałam.
Tak. - odpowiedziała. Zostaje też w Buenos Aires. - dodała szybko.
Co? Ale jak to? - spytała zdziwiona Cande.
Tak to. Okazało się, że jest w Buenos Aires jakiś lekarz, który zrobi tacie tą operacje. - odpowiedziała jej Alba.
Trzeba to powiedzieć chłopakom. - oznajmiłam.
No, przydało by się. - powiedziała Alba.
Ale kiedy? - spytałam.
Może teraz? - zaproponowała Lodo.
Okey. - powiedziała Alba.
Chłopaki! Chłopaki! - powiedziała Mechi i stanęła na stole.
Co? - spytał się Facu.
Alba zostaje w Buenos! - powiedziała radośnie Mechi. Facundo spuścił głowę, tak jak Cande. Jak widać nie byli tym zachwyceni. Nie dziwie im się po tym wczorajszym incydencie.
Tini, chodź! Zrobiłem śniadanie! - krzyknął z kuchni Jorge, a ja szybko tam poszłam.
A co zrobiłeś ciekawego? - delikatnie pocałowałam go w policzek.
Gofry. - odpowiedział mi.
Z czym? - spytałam.
A z czym tylko chcesz. - odwrócił się do mnie i pocałował lekko.
Z nutellą.- powiedziałam po czym wzięłam jednego i posmarowałam go w dużej ilości nutellą.
Jorge, podwieziesz mnie dziś do centrum handlowego? - spytałam.
A o której? - spytał gdy smarował tosta dżemem truskawkowym.
Piętnastej. - wzięłam kęsa.
No okey. - powiedział nie chętnie.
Dzięki. - powiedziałam i rzuciłam się na jego szyje.
* Na zakupach, ale po zakupach ubrań *
* Mechi *
Jesteśmy na zakupach. Właściwie już wychodzimy. Jakiś gościu się na mnie ciągle patrzy, a Diego to wkurza, nie dziwie mu się, ja też bym się wnerwiła, gdyby jakaś dziewczyna ciągle się na niego patrzyła. Skądś kojarzę tego gościa. Dziewczyny chyba też... Właśnie się z nim będziemy mijać, Diego mocniej mnie obiął.
Pablo! Stary! Wróciłeś! - krzyknął uradowany Facu.
Kochanie, opanuj się. Nie jesteśmy tu sami. - spróbowała opanować go Cande.
Mechi! - krzyknął Pablo, nie zwracając uwagi na Facundo. Pablo do mnie podbiegł i chciał przytulić, ale Diego schował mnie za swoje plecy.
Odwal się! To moja dziewczyna! - powiedział chłodno Diego.
Nie był, bym taki pewien. Mechi, przecież ja Cię kocham. - powiedział Pablo i chciał przejść, ale Diego nie pozwolił mu przejść. Nie zerwałaś ze mną. - Pablo powiedział do mnie, chociaż mnie nie widział.
Ale mnie zostawiłeś. Samą. W Buenos Aires. A ty sobie wyjechałeś do Hiszpanii. Myślałeś, że nie wiem, że mnie zdradzasz? - odezwałam się i wyszłam zza pleców mojego chłopaka.
Ale ja Cię nie zdradziłem. - powiedział Pablo.
Nie? To sobie zobacz! - powiedziałam i pokazałam mu zdjęcie na telefonie na którym całuje się z jakąś dziewczyną.
To było przedstawienie. Dostałem główną role i musiałem ją pocałować. - tłumaczył się.
Tak? A to? - pokazałam mu kolejne zdjęcie na którym się całuje z kolejną dziewczyną. Kolejne przedstawienie? - dodałam.
Nie. - powiedział cicho i spuścił głowę.
Pokaż to. - rozkazała mi Tini.
To Violetta, moja kuzynka. - powiedziała. Ale ona mieszka tu, w Buenos Aires. - dodała.
No bo ja tu jestem od miesiąca. - powiedział zmieszany.
Co? - spytałam piskliwym głosem.
Teraz mówisz, że mnie kochasz, a nie powiedziałeś mi o swoim przyjeździe. - powiedziałam z łzami w oczach.
No tak... - powiedział smutny Pablo.
Wiesz co? Zniknij z mojego życia raz a na zawsze! - krzyknęłam .
Nie, Mechi, ja Cie kocham. Przepraszam! - klęknął na kolana.
Wal się! - powiedziałam i uciekłam z galerii. Pobiegłam w stronę Studio. Nie wiem czemu...
Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha... - myślałam.
Mechi! Stój! - usłyszałam krzyk dziewczyn biegnących w moją stronę. Odwróciłam się i zobczyłam również chłopaków, którzy są obładowani zakupami dziewczyn. Śmiesznie to wygląda. Usiadłam na ławce, w celu poczekaniu na nich. Dosiadła się do mnie Clara.
Hej. - powiedziałam.
Hej. Płakałaś? - spytała się mnie.
Tak... Pablo wrócił... - powiedziałam.
Rozumiem. - powiedziała. A tak w ogóle to masz. - powiedziała i dała mi dziesięć kopert.
Co to? - spytałam.
Zaproszenia. - powiedziała. Na ślub mój i Eze. - powiedziała uśmiechnięta.
Gratuluje. - przytuliłam ją i schowałam koperty do torebki.
Hej Clara. - powiedzieli wszyscy.
Hej. - powiedziała. To ja już pójdę. - wstała i poszła.
Mam niespodziankę. - powiedziałam i klepnęłam torebkę.
Jaką? - od razu spytał Jorge.
Niespodzianka. - powiedziałam a chłopak udawał obrażonego. A Tini poprawiła mu humor tym, że go pocałowała. I już się nie fochał.
Nie. - powiedział cicho i spuścił głowę.
Pokaż to. - rozkazała mi Tini.
To Violetta, moja kuzynka. - powiedziała. Ale ona mieszka tu, w Buenos Aires. - dodała.
No bo ja tu jestem od miesiąca. - powiedział zmieszany.
Co? - spytałam piskliwym głosem.
Teraz mówisz, że mnie kochasz, a nie powiedziałeś mi o swoim przyjeździe. - powiedziałam z łzami w oczach.
No tak... - powiedział smutny Pablo.
Wiesz co? Zniknij z mojego życia raz a na zawsze! - krzyknęłam .
Nie, Mechi, ja Cie kocham. Przepraszam! - klęknął na kolana.
Wal się! - powiedziałam i uciekłam z galerii. Pobiegłam w stronę Studio. Nie wiem czemu...
Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha... - myślałam.
Mechi! Stój! - usłyszałam krzyk dziewczyn biegnących w moją stronę. Odwróciłam się i zobczyłam również chłopaków, którzy są obładowani zakupami dziewczyn. Śmiesznie to wygląda. Usiadłam na ławce, w celu poczekaniu na nich. Dosiadła się do mnie Clara.
Hej. - powiedziałam.
Hej. Płakałaś? - spytała się mnie.
Tak... Pablo wrócił... - powiedziałam.
Rozumiem. - powiedziała. A tak w ogóle to masz. - powiedziała i dała mi dziesięć kopert.
Co to? - spytałam.
Zaproszenia. - powiedziała. Na ślub mój i Eze. - powiedziała uśmiechnięta.
Gratuluje. - przytuliłam ją i schowałam koperty do torebki.
Hej Clara. - powiedzieli wszyscy.
Hej. - powiedziała. To ja już pójdę. - wstała i poszła.
Mam niespodziankę. - powiedziałam i klepnęłam torebkę.
Jaką? - od razu spytał Jorge.
Niespodzianka. - powiedziałam a chłopak udawał obrażonego. A Tini poprawiła mu humor tym, że go pocałowała. I już się nie fochał.
* Tini *
Jesteśmy przed studio i omawiamy pierdoły o imprezie. Ja i Jorge zabieramy ze sobą Albę. Bo ona nie ma z kim jechać. A Facu i Cande biorą Val, która też nie ma z kim jechać. Wyjeżdżamy o 15.
Gdy byłam w toalecie, zobaczyłam Violettę.
Hej Vilu. - zaczęłam .
Hej. - odpowiedziała mi. Musisz mi pomóc. - dodała niepewnie.
O co chodzi? - spytałam.
Bo ja nie wiem kogo wybrać. - powiedziała smutna. Leona czy Tomasa? - pokazała mi ich zdjęcia .
A przy którym czujesz się lepiej. - spytałam się kuzynki.
Przy Leonie. Ale gdy nie ma Tomasa źle się czuje. - powiedziała.
Mi się wydaje, że Leona kochasz. A Tomas to tylko zauroczenie. - doradziłam jej.
Wiesz co? Masz racje. - przytuliła mnie.
Wiem. - powiedziałam jak mnie puściła
A przy którym czujesz się lepiej. - spytałam się kuzynki.
Przy Leonie. Ale gdy nie ma Tomasa źle się czuje. - powiedziała.
Mi się wydaje, że Leona kochasz. A Tomas to tylko zauroczenie. - doradziłam jej.
Wiesz co? Masz racje. - przytuliła mnie.
Wiem. - powiedziałam jak mnie puściła
* Impreza *
Jesteśmy na tej imprezie. Strasznie mnie boli głowa, nie dziwię się tyle co ja wypiłam... Z całej naszej paczki tylko Jorge nie pił... Jakiś Antonio poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się. Zaczęłam przy nim tańczyć erotycznie. Co zauważył Jorge. Podszedł do mnie i do tego gościa. Z tego wszystkiego zapomniałam jego imienia.
Odwal się od mojej dziewczyny! - krzyknął Jorge.
Niech ona odwali się od mojego chłopaka! - powiedziała jakaś dziewczyna.
Dobra, nie było tematu. - powiedział Jorge i obioł mnie ramieniem.
Dlaczego ty to robisz? - spytałam gdy trochę odeszliśmy.
Co robię? - spytał.
Bronisz mnie. Ja Cię prawie zdradziłam. A ty mnie bronisz. - powiedziałam.
Bo wieże, że ty do niego nic nie czujesz, prawda? - spytał niepewnie.
Tak. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie jak nigdy do tąd.
Gdy po pięciu minutach oderwaliśmy się od siebie, z powodu braku tchu. Jorge uśmiechnął się szeroko.
Chodźmy do domu. - powiedziałam.
Okey. - przewiesił mnie przez ramie i wyszliśmy.
* W domu *
Jorge położył mnie na łóżku, a ja go zaczęłam namiętnie całować. On się odsunął.
Nie chcesz tego? - spytałam.
Chcę, ale jesteś pijana. Później będziesz miała do mnie pretensje. Że Cię wykorzystałem. - powiedział.
Nie będę, obiecuje. - powiedziałam i wzięłam komórkę do ręki zaczęłam nagrywanie.
Obiecuję, że nie będę miała pretensji do Jorge. - powiedziałam do kamerki, oraz wyłączyłam nagrywanie. I co wierzysz mi teraz? - spytałam zielono-okiego, rozpinając jego koszule. On przytaknął głową. Zaczeliśmy się rozbierać. Nie martwiliśmy się o obecność innych, bo było wiadomo, że zostaną na imprezie do rana. Gdy już byliśmy całkiem nadzy doszło do TEGO.
---
Odchodzę! Nie mam siły pisać bloga! Nie komentujecie! Komentuje tylko Anonim, co podejrzewam, jedna osoba. Resztę historii dopiszcie sami ( jeśli w ogóle ktoś czyta tego bloga ). Ja będę czytała wasze pomysły. BYE :***