sobota, 17 sierpnia 2013

Rozdział siódmy

* Tini *
Obudziłam się, około godzimy dwunastej, ale nie obudziłam się sama, tylko blask fleszy mnie obudził. Rozejrzałam się po pokoju i zauważyłam grupkę moich przyjaciół robiących mi zdjęcie. Na początku nie wiedziałam o co im chodzi, ale gdy obejrzałam się do tyłu ujrzałam Jorge, który spał. Albo udawał, że śpi, nie wiem. Zaczęłam go budzić. Ale nie zadziałało. Gdy sobie przypomniałam o obecności moich przyjaciół, wstałam. 
Muszę się ubrać. - powiedziałam do przyjaciół.
Z nim? W jednym pokoju? - spytała się Mechi.
Nie. W łazience. - powiedziałam.
To my idziemy. - powiedziała Mechi. Gdy wszyscy wychodzili zauważyłam jak Diego bierze Mechi za rękę. Czy ja o czymś nie wiem? 
Poszli już? - spytał się Jorge.
Tak. - powiedziałam.
Dzięki. - powiedziałam.
Za co? - spytał.
Za wszystko. - powiedziałam.
Czyli? - spytał.
Za to że jesteś. Że mnie wspierasz. Że mnie pocieszasz. Bez Ciebie nie dała bym rady. - powiedziałam szczęśliwa.
Kiedy ja Cię ostatnio wspierałem? - spytał.
Jak Mario ze mną zerwał... - spuściłam głowę.
Nie przejmuj się nim... - podszedł do mnie i mnie przytulił.
Wiem... - powiedziałam i podniosłam głowę. Teraz mam Ciebie. - położyłam głowę na jego ramieniu.
Czyli, że się zgadzasz? - chłopak chyba nie uwierzył w moje słowa.
Tak. - powiedziałam, a on mnie pocałował. Nie chciałam przerywać tej chwili, ale musiałam iść po ubrania do swojego pokoju.
Muszę iść po ubrania. - powiedziałam gdy się od niego oderwałam.
Okey, ja też. - powiedział i wyszliśmy.
Gdy doszłam do swojego pokoju swobodnie otworzyłam drzwi. A gdy weszłam zaniemówiłam. Zobaczyłam Diego i Mechi całujących się. Oni mnie nie zauważyli.
Yyyy... - tylko tylko potrafiłam z siebie wydusić.
Tini! - jęknął Diego.
Co? - sptytałam.
Przerwałaś nam. - powiedział.
Czyli to moja wina, że przyszłam do mojego pokoju, i nie wiedziałam o waszej obecności?! - powiedziałam z sarkazmem.
Tak, to twoja wina. - powiedział.
Dobra, idźcie. Ja muszę wybrać jakieś ubrania. - powiedziała.
Okey. - powiedzieli razem.
Tini, dzisiaj musimy iść na zakupy. - powiedziała.
Po co? - spytałam zdziwiona.
Dzisiaj impreza. - przypomniała mi Mechi. 
No tak. - walnęłam się w czoło.
I do tego Agustina mówi, że mamy jej pomóc robić zakupy, ponieważ nie ma żadnych ubrań. - powiedziała udając jej głos.
O bosz.. - powiedziałam. To o której? - spytałam.
Nie wiem, jeszcze się dziewczyn spytam. - powiedziała i wyszła z pokoju.
Po kilku minutowym przebyciu w garderobie wybrałam ten zestaw, ponieważ dzisiaj było jedyne 17 stopni. Szybko się w go ubrałam i zeszłam na dół. ( Ubrania pozostałych dziewczyn : Mechi Lodo Val Alba Cande
Hej. - przywitałam się z wszystkimi.
Cześć. - powiedzieli wszyscy chórem.
Co dziś na śniadanie? - spytałam.
Wszyscy już zjedli, oprócz Ciebię i Jorge. - odpowiedziała mi Val.
Więc sami musicie sobie coś przygotować. - powiedział Diego.
Nie bój się Tini ja wszystko przygotuje. - powiedział Jorge.
Okey. - powiedziałam a dziewczyny zgarnęły mnie na bok.
Czy między tobą a Jorge coś zaiskrzyło? - spytała się  Lodo.
Tak, jesteśmy razem. - powiedziałam a dziewczyny zapiszczały. Jorge się na nas dziwnie spojrzał.
O której idziemy na zakupy? - spytałam.
Może o jakiejś czternastej? - zaproponowała Val.
Mi pasuje. - powiedziałam.
Mi też. - powiedziała reszta dziewczyn.
Czym jedziemy? - spytałam.
Może chłopaki nas podwiozą? - zaproponowała Alba.
Alba, czyli idziesz na imprezę? - spytałam.
Tak. - odpowiedziała. Zostaje też w Buenos Aires. - dodała szybko.
Co? Ale jak to? - spytała zdziwiona Cande.
Tak to. Okazało się, że jest w Buenos Aires jakiś lekarz, który zrobi tacie tą operacje. - odpowiedziała jej Alba.
Trzeba to powiedzieć chłopakom. - oznajmiłam.
No, przydało by się. - powiedziała Alba.
Ale kiedy? - spytałam.
Może teraz? - zaproponowała Lodo.
Okey. - powiedziała Alba.
Chłopaki! Chłopaki! - powiedziała Mechi i stanęła na stole.
Co? - spytał się Facu.
Alba zostaje w Buenos! - powiedziała radośnie Mechi. Facundo spuścił głowę, tak jak Cande. Jak widać nie byli tym zachwyceni. Nie dziwie im się po tym wczorajszym incydencie.
Tini, chodź! Zrobiłem śniadanie! - krzyknął z kuchni Jorge, a ja szybko tam poszłam.
A co zrobiłeś ciekawego? - delikatnie pocałowałam go w policzek.
Gofry. - odpowiedział mi.
Z czym? - spytałam.
A z czym tylko chcesz. - odwrócił się do mnie i pocałował lekko.
Z nutellą.- powiedziałam po czym wzięłam jednego i posmarowałam go w dużej ilości nutellą.
Jorge, podwieziesz mnie dziś do centrum handlowego? - spytałam.
A o której? - spytał gdy smarował tosta dżemem truskawkowym.
Piętnastej. - wzięłam kęsa.
No okey. - powiedział nie chętnie.
Dzięki. - powiedziałam i rzuciłam się na jego szyje.
 * Na zakupach, ale po zakupach ubrań *
* Mechi *
Jesteśmy na zakupach. Właściwie już wychodzimy. Jakiś gościu się na mnie ciągle patrzy, a Diego to wkurza, nie dziwie mu się, ja też bym się wnerwiła, gdyby jakaś dziewczyna ciągle się na niego patrzyła. Skądś kojarzę tego gościa. Dziewczyny chyba też... Właśnie się z nim będziemy mijać, Diego mocniej mnie obiął.
Pablo! Stary! Wróciłeś! - krzyknął uradowany Facu.
Kochanie, opanuj się. Nie jesteśmy tu sami. - spróbowała opanować go Cande.
Mechi! - krzyknął Pablo, nie zwracając uwagi na Facundo. Pablo do mnie podbiegł i chciał przytulić, ale Diego schował mnie za swoje plecy. 
Odwal się! To moja dziewczyna! - powiedział chłodno Diego.
Nie był, bym taki pewien. Mechi, przecież ja Cię kocham. - powiedział Pablo i chciał przejść, ale Diego nie pozwolił mu przejść. Nie zerwałaś ze mną. - Pablo powiedział do mnie, chociaż mnie nie widział.
Ale mnie zostawiłeś. Samą. W Buenos Aires. A ty sobie wyjechałeś do Hiszpanii. Myślałeś, że nie wiem, że mnie zdradzasz? - odezwałam się i wyszłam zza pleców mojego chłopaka.
Ale ja Cię nie zdradziłem. - powiedział Pablo.
Nie? To sobie zobacz! - powiedziałam i pokazałam mu zdjęcie na telefonie na którym całuje się z jakąś dziewczyną.
To było przedstawienie. Dostałem główną role i musiałem ją pocałować. - tłumaczył się.
Tak? A to? - pokazałam mu kolejne zdjęcie na którym się całuje z kolejną dziewczyną.  Kolejne przedstawienie? - dodałam.
Nie. - powiedział cicho i spuścił głowę.
Pokaż to. - rozkazała mi Tini.
To Violetta, moja kuzynka. - powiedziała. Ale ona mieszka tu, w Buenos Aires. - dodała.
No bo ja tu jestem od miesiąca. - powiedział zmieszany.
Co? - spytałam piskliwym głosem.
Teraz mówisz, że mnie kochasz, a nie powiedziałeś mi o swoim przyjeździe. - powiedziałam z łzami w oczach.
No tak... - powiedział smutny Pablo.
Wiesz co? Zniknij z mojego życia raz a na zawsze! - krzyknęłam .
Nie, Mechi, ja Cie kocham. Przepraszam! - klęknął na kolana.
Wal się! - powiedziałam i uciekłam z galerii. Pobiegłam w stronę Studio. Nie wiem czemu...
Czemu ja zawsze muszę mieć takiego pecha... - myślałam.
Mechi! Stój! - usłyszałam krzyk dziewczyn biegnących w moją stronę. Odwróciłam się i zobczyłam również chłopaków, którzy są obładowani zakupami dziewczyn. Śmiesznie to wygląda. Usiadłam na ławce, w celu poczekaniu na nich. Dosiadła się do mnie Clara.
Hej. - powiedziałam.
Hej. Płakałaś? - spytała się mnie.
Tak... Pablo wrócił... - powiedziałam.
Rozumiem. - powiedziała. A tak w ogóle to masz. - powiedziała i dała mi dziesięć kopert.
Co to? - spytałam.
Zaproszenia. - powiedziała. Na ślub mój i Eze. - powiedziała uśmiechnięta.
Gratuluje. - przytuliłam ją i schowałam koperty do torebki.
Hej Clara. - powiedzieli wszyscy.
Hej. - powiedziała. To ja już pójdę. - wstała i poszła.
Mam niespodziankę. - powiedziałam i klepnęłam torebkę.
Jaką? - od razu spytał Jorge.
Niespodzianka. - powiedziałam a chłopak udawał obrażonego. A Tini poprawiła mu humor tym, że go pocałowała. I już się nie fochał.
* Tini *
Jesteśmy przed studio i omawiamy pierdoły o imprezie. Ja i Jorge zabieramy ze sobą Albę. Bo ona nie ma z kim jechać. A Facu i Cande biorą Val, która też nie ma z kim jechać. Wyjeżdżamy o 15.
Gdy byłam w toalecie, zobaczyłam Violettę. 
Hej Vilu. - zaczęłam .
Hej. - odpowiedziała mi. Musisz mi pomóc. - dodała niepewnie.
O co chodzi? - spytałam.
Bo ja nie wiem kogo wybrać. - powiedziała smutna. Leona czy Tomasa? - pokazała mi ich zdjęcia .
A przy którym czujesz się lepiej. - spytałam się kuzynki.
Przy Leonie. Ale gdy nie ma Tomasa źle się czuje. - powiedziała.
Mi się wydaje, że Leona kochasz. A Tomas to tylko zauroczenie. - doradziłam jej.
Wiesz co? Masz racje. - przytuliła mnie.
Wiem. - powiedziałam jak mnie puściła
* Impreza *
Jesteśmy na tej imprezie. Strasznie mnie boli głowa, nie dziwię się tyle co ja wypiłam... Z całej naszej paczki tylko Jorge nie pił... Jakiś Antonio poprosił mnie do tańca. Zgodziłam się. Zaczęłam przy nim tańczyć erotycznie. Co zauważył Jorge. Podszedł do mnie i do tego gościa. Z tego wszystkiego zapomniałam jego imienia.
Odwal się od mojej dziewczyny! - krzyknął Jorge.
Niech ona odwali się od mojego chłopaka! - powiedziała jakaś dziewczyna.
Dobra, nie było tematu. - powiedział Jorge i obioł mnie ramieniem.
Dlaczego ty to robisz? - spytałam gdy trochę odeszliśmy.
Co robię? - spytał.
Bronisz mnie. Ja Cię prawie zdradziłam. A ty mnie bronisz. - powiedziałam.
Bo wieże, że ty do niego nic nie czujesz, prawda? - spytał niepewnie.
Tak. - powiedziałam i pocałowałam go namiętnie jak nigdy do tąd.
Gdy po pięciu minutach oderwaliśmy się od siebie, z powodu braku tchu. Jorge uśmiechnął się szeroko.
Chodźmy do domu. - powiedziałam.
Okey. - przewiesił mnie przez ramie i wyszliśmy.
* W domu *
Jorge położył mnie na łóżku, a ja go zaczęłam namiętnie całować. On się odsunął.
Nie chcesz tego? - spytałam.
Chcę, ale jesteś pijana. Później będziesz miała do mnie pretensje. Że Cię wykorzystałem. - powiedział. 
Nie będę, obiecuje. - powiedziałam i wzięłam komórkę do ręki zaczęłam nagrywanie.
Obiecuję, że nie będę miała pretensji do Jorge. - powiedziałam do kamerki, oraz wyłączyłam nagrywanie. I co wierzysz mi teraz? - spytałam zielono-okiego, rozpinając jego koszule. On przytaknął głową. Zaczeliśmy się rozbierać. Nie martwiliśmy się o obecność innych, bo było wiadomo, że zostaną na imprezie do rana. Gdy już byliśmy całkiem nadzy doszło do TEGO.
---
Odchodzę! Nie mam siły pisać bloga! Nie komentujecie! Komentuje tylko Anonim, co podejrzewam, jedna osoba. Resztę historii dopiszcie sami ( jeśli w ogóle ktoś czyta tego bloga ). Ja będę czytała wasze pomysły. BYE :***















środa, 14 sierpnia 2013

Rozdział szósty

* Tini *
Tini! - krzyknął Diego w kuchni.
Co? - spytałam.
Poddaje się. - powiedział zadyszany.
Na ja mam nadzieje! - powiedziałam.
Żart! - krzyknął i pobiegł, a ja wywróciłam oczami i pobiegłam szukać tego palanta.
Gdzie on jest? - zadawałam sobie to pytanie w myślach.
Pomocy! - usłyszałam krzyk Diego gdzieś z góry, szybko tam pobiegłam i zaczęłam chodzić po pokojach. W końcu go znalazłam, schował się pod moim łóżkiem.
Hahahaha. - śmiałam się z niego.
No co? Musiałem się gdzieś schować! - powiedział próbując wyjść z pod łóżka, ale mu to nie  wychodziło, więc podałam mu rękę, i jakoś udało mu się wyjść.
Tini, musisz mi coś powiedzieć. - powiedział dość poważnie.
A co takiego? - spytałam zdziwiona jego prośbą.
Zakochałaś się w Jorge? - spytał.
A po co Ci to do wiadomości? - spytałam się.
Jestem twoim kuzynem, muszę to wiedzieć. - powiedział.
Uwierz mi, nie musisz. - powiedziałam i otworzyłam drzwi, ponieważ chciałam wyjść. A zobaczyłam tam Jorge.
Co ty tu robisz? - spytałam się Jorge.
Eeem... - powiedział drapiąc się po głowie.
Aha. - powiedziałam.
Idźcie sobie, idę spać! - krzyknął mi nad uchem Diego.
Już mam dwa powody do pozbawienia Ci życia. - powiedziałam masując swoje prawe ucho w które krzyknął Diego.
Sorry Tini. Ale wyjdźcie. - powiedział i wskazał drzwi.
Dobra, nie bulwersuj się tak. - powiedział Jorge. Jorge pociągnął mnie za rękę, abym wyszła.
Powiedź. - powiedział Jorge gdy wyszliśmy.
Co? - spytałam.
Prawdę. Jesteś we mnie zakochana czy nie? - spytał a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Byłam w nim zakochana, ale nie wiedziałam jak mu to powiedzieć. Zawsze byłam słaba w wyznawaniu uczuć.
Dobra, nie mów. - Jorge puścił moją rękę i odszedł w stronę pokoju Diego, tam gdzie odbywała się nasza "Impreza".
Jorge, zaczekaj. - powiedziałam cicho, ale tak żeby usłyszał. Odwrócił się.
Czego chcesz? - spytał oschle. Jeszcze nigdy tak do mnie nie powiedział.
Tak. - powiedziałam.
Ale co tak? - spytał podchodząc powoli do mnie.
Tak, jestem w tobie zakochana. - powiedziałam. Jorge mnie przytulił i pocałował.
Oooo... Jak słodko... - usłyszałam głos dziewczyn z nad moich pleców. Gdy tylko usłyszałam ich głosy odsunęłam się od Jorge i odwróciłam się w stronę dziewczyn.
To wy jesteście razem, tak? - spytała się Mechi. Ja tylko spojrzałam na Jorge, ale on na mnie nie.
Oczywiście, że nie, przecież ja i Jorge do siebie wróciliśmy. - Agus mnie odepchnęła, że uderzyłam w ścianę, a ona pocałowała Jorge. Pobiegłam do pokoju Diego, aby tam się swobodnie wypłakać, drzwi zamknęłam . Nie miałam ochoty na towarzystwo. Ale oczywiście dziewczyny już się do mnie dobijają.
Tini! Tini, otwieraj! - krzyczały przez drzwi.
Tini, otwórz mi. - usłyszałam głos Jorge.
Teraz to na pewno nie otworzę! - krzyknęłam płaczliwie.
Jorge idź sobie! - usłyszałam rozkaz Mechi do Jorge.
Nie, nie pójdę. - usłyszałam głos Jorge.
Postanowiłam otworzyć drzwi, żeby dziewczyny weszły. Jednak Jorge był szybszy i wpakował się do tego pokoju zanim dziewczyny się w ogóle zorientowały, że otworzyłam drzwi. Chłopak zabrał mi kluczyk i zamknął drzwi na klucz.
Czego chcesz? Idź do swojej dziewczyny. - powiedziałam i nadal płakałam
Przecież już przy niej jestem. - powiedział.
Jakoś nie widzę tu Agustiny. - usiadłam na łóżku. I spojrzałam na godzinę była 23:23.
Ktoś mnie kocha. - pomyślałam. Jorge usiadł obok mnie i złapał mnie za rękę.
Puść. - powiedziałam i nadal płakałam. A on otarł moją łzę i uklęknął na kolano i spytał:
Zostaniesz moją dziewczyną?
Zgódź się! Zgódź się! - usłyszałam głos dziewczyn zza drzwi.
Jorge, daj mi czasu. Nie chcę Cię ranić. Tylko proszę o trochę czasu. - powiedziałam patrząc w jego oczy.
Dobrze, rozumiem Cię. Ale będę czekał tyle ile potrzeba. - powiedział i usiadł obok mnie.
Dziękuje. - powiedziałam i przytuliłam się do niego. Nie wiem jak ty, ale ja idę już spać. - "odkleiłam się od niego" ziewnęłam i powiedziałam.
Ja też już idę. - powiedział.
Wstałam i poszłam i otworzyłam drzwi, aby powiedzieć wszystkim, że ja i Jorge idziemy spać. Nie musiałam iść daleko. Wszyscy stali pod drzwiami i podsłuchiwali.
Tak jak, już pewnie wiecie. Ja i Jorge idziemy spać.
Okey, my też już idziemy. - powiedziała za wszystkich Cande i poszli w stronę swoich pokojów.
* Cande *
Jak myślicie Tini się zgodzi? - spytałam się dziewczyn, ponieważ chłopcy mieli pokoje po drugim końcu domu.
Ja myślę, że tak. Przecież oni są dla siebie stworzeni. - powiedziała Val, a pozostałe dziewczyny przytaknęły, że też tak sądzą.
Okey, to ja idę. - powiedziałam gdy byłam przy swoim pokoju.
Pa. - powiedziały dziewczyny chórkiem. Weszłam do pokoju.
* Tini *
* Godzina 1:00 *
Nie dość, że nie mogłam zasnąć, ponieważ myślałam o nas. O mnie i Jorge. To do tego przed chwilą zaczęła się burze, a ja bardzo się boje burzy. Zwinęłam się w kłębek. Minęło kolejne pół godziny a burza nadal nie przechodzi. Może... Nie. Nie. No dobra... Zeszłam z łóżka na " legowisko" Jorge.
Jorge, Jorge, Jorge obudź się. - szturchałam go.
Tak? - powiedział zaspanym tonem.
Boje się... - powiedziałam.
Czego? - spytał się i przetarł oczy.
Burzy... - powiedziałam z myślą, że mnie zaraz wyśmieje.
Iii? - spytał śpiący.
Strzelił gdzieś blisko piorun a ja się przestraszyłam i do niego przytuliłam...
Aha. Rozumiem. - powiedział.
Więc... - powiedziałam.
Możesz. - powiedział. Ale daj mi teraz spać. - powiedział. Puściłam go na chwilę, aby wejść po kołdrę, gdy już znalazłam odpowiednią pozę, wtuliłam się w jego klatę, po czym wyjątkowo szybko usnęłam.

---
I jest kolejny rozdział! Mam nadzieje, że Wam się spodobał. 
Wejdźcie sobie w zakładkę "Gify"! :)




Zdjęcie na koniec :


wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział piąty


* Tini *
Właśnie jesteśmy w pokoju Diego, i tutaj odbywa się nasza " Impreza ". Jak zaniosłam moje tobołki do tego pokoju, to z dziewczynami przebrałyśmy się ponownie, ale tym razem w piżamy. To moja piżama, a to Cande, a to Lodo, a to Mechi, a to Val, a ta należy do Alby. Chłopaki się zdziwili po co nam buty, ale przecież wiadomo, że zaraz coś głupiego wymyślą. Agustina strasznie się przywala do Jorge, jednak on ją odpycha, co mnie cieszy.
To co robimy najpierw? - zapytał Xabani.
Butelka. - powiedzieliśmy chórem, z czego się strasznie śmieliśmy.
Dobra, to ja zaczynam. - powiedział ledwo się trzymający ziemi Facundo. Facundo " wykręcił " Mechi.
Prawda czy wyzwanie? - spytał Facu.
Eeee... - zastanawiała się Mechi. Wyzwanie. - powiedziała po chwili zastanowieniu Mechi.
To może.... - podrapał się po głowie Facundo.  Uczesz się szczoteczką do zębów. - powiedział.
Ale swoją, tak? - było widać, że Mechi wolała się upewnić.
Tak. - powiedział Facu.
* Mechi *
Facundo zadał mi chyba najgorsze zadanie jakie może być. Nienawidzę go za to. Chociaż to nie jego wina, alkohol robi swoje. Ale i tak jestem na niego zła. Będę musiała zmienić szczoteczkę. Z tym zadaniem to też nie będzie tak łatwo, ponieważ szczoteczkę mam elektryczną.
Dobra, idę. - oznajmiłam wszystkim. 
Ej, ej, ej. Idziemy z tobą, nie ma tak łatwo. - powiedział Jorge, a ja spojrzałam na dziewczyny, a one przytaknęły głową, że się zgadzają. Jorge pewnie chciał zobaczyć naszą łazienkę, ponieważ z dziewczynami miałyśmy osobną, i chłopaki mieli osobną. Nikt nie miał wstępu, do łazienki osoby płci przeciwnej. -
Jak chcecie. - powiedziałam.
Gdy już weszłam do łazienki oraz wzięłam swoją szczoteczkę, wróciliśmy do pokoju Diego. Spojrzałam na wszystkim i zaczęłam "czesać" swoje włosy. 
Kolejna wizyta w tym miesiącu u fryzjera. - pomyślałam. 
Gdy już byłam w połowie, odezwał się Facundo.
Dobra, wystarczy. - powiedział.
Dziękuje. - powiedziałam głośno, po czym usiadłam na swoim miejscu. 
Gdzie jest butelka? - spytałam.
Tutaj. - powiedziała Tini, po czym podała mi ją.
To kręce. - pomyślałam.
Wykręciłam osobnika o imieniu... Xabani.
To Xabani... - powiedziałam. Co by tu tobie wymyślić. - powiedziałam i spojrzałam na Lodovicę, jednak ona tego nie zauważyła. Już wiem! - krzyknęłam. Sorry. - powiedziałam i grzywkę przełożyłam za ucho.  Nie będę taka chamska jak Facundo. - powiedziałam i spojrzałam na Facundo.
Mechi, szybciej! - pośpieszał mnie Xabani.
Dobra, nie bulwersuj się tak. - powiedziałam. A więc twoim zadaniem będzie... Pocałuj Lodo. - powiedziałam, a Lodo wytrzeszczyła oczy.
* Lodovica *
Gdy się dowiedziałam, jakie Mechi zadała wyzwanie Xabaniemu, myślałam że zaraz podskoczę z radości, ale musiałam ukryć te emocje, ponieważ nie jesteśmy razem. Widać było, że Xabaniego, też to ucieszyło, nie wiem skąd to wiedziałam. Po prostu czułam to. On jednak się trochę zawstydził, było to widać, ponieważ dostał lekkich rumieńców. Dziwne, nie widziałam jeszcze żadnego chłopaka który by dostał rumieńców. Widać, że Xabani jest inny, taki... taki... słodki. Jak tu go nie kochać!?
To... - powiedział lekko zawstydzony Xabani.
To... - powiedziałam również lekko zawstydzona.
Oj, nie przesadzajcie. - powiedziała Mechi. Tylko ten pocałunek to ma trwać ponad 30 sekund. - oznajmiła nam. Ja wytrzeszczyłam oczy. Nie to, że nie byłam szczęśliwa, ale trochę, a nawet bardzo się    zestresowałam. Ponieważ nawet nie byliśmy razem, a mieliśmy się całować, ale Mechi wiedziała, że ja jestem w nim zakochana, ponieważ ciągle o nim gadam. Ciągle znaczy, wtedy, kiedy nie jesteśmy z chłopakami, tylko w towarzystwie naszej "dziewczyńskiej" paczce.
Całuj! Całuj! Całuj! - dopingowali chłopcy Xabaniego, a on spojrzał na nich wzrokiem "dzięki wielkie", ale oczywiście z sarkazmem.
Przestańcie! - krzyknął Xabi. Tak go teraz będę nazywać "Xabi". Słodko. Co nie?
To irytujące. - dodał. Po czym przybliżył się do mnie, a ja do niego. Gdy już nasze usta się zetknęły. Nie chciałam, aby to się kończyło. To było przyjemne. Całować chłopaka swoich marzeń... 15 sekund, już minęło. 30 sekund... Czekaj, czekaj, czy my sie nadal całujemy? Tak!
Dobra, gołąbeczki możecie już przestać się miziać. - powiedział Diego, który stał w drzwiach. My się od siebie odsunęliśmy.  Tini, ja dzisiaj śpię u Ciebie. - dodał wskazując na Tini.Czyli mi nie wolno pokazywać palcem? A tobie to można?! - powiedziała Mechi.
Co? O co tobie chodzi? - spytał zdziwiony zachowaniem Mechi Diego.
Czyli nie pamiętasz? - zapytała Tini.
Nie. A powinienem? - zapytał.
Tak. Powiedziałeś do mnie. Pozwól, że zacytuje "Nie ładnie wskazywać palcem, młoda panienko." - zaśmiała się Mechi.
Co? Ja tak nie powiedziałem! - powiedział zdziwiony Diego.
Powiedziałeś, powiedziałeś. - odezwałam się.
A macie jakieś dowody? Hę? - powiedział śmiesznym głosem Diego.
Mamy twoje zdjęcie! - powiedziała Tini.
Tak? To bardzo prosze mi je pokazać! - rozkazał Diego.
A bardzo prosze! - Tini wziela aparat do reki i pokazała je Diego.
Ooo. - powiedział i złapał sie za glowe. 
I co zatkało kakao? - powiedziała Mechi i wszyscy zaczeli się śmiać.
Dobra, ja kręcę. - powiedział Xabi. Co? On mnie wylosował.
To jakie dasz mi wyzwanie? - zapytałam się chłopaka moich marzeń.
Zgódź sie być moją dziewczyną. - powiedział a dziewczyną opadły szczęki. Zresztą ja nie lepsza. Wytrzeszczyłam oczy jak głupia. 
Tak! - powiedzialam i żuciłam mu się na szyje. On wstanął i podał mi rękę abym również wstała. Wstałam a on wziął mnie na ręce i zaczął kręcić w okół własnej osi.
* Tini *
Gdy Xabani zaczął kręcić Lodo. Nie wiem czemu ale ,przypomniała mi się cytuacja ze sklepu. Spojrzałam na Jorge. Jak widać nie tylko mi sie ona przypomniała, ponieważ Jorge też na mnie spojrzał. Nasze spojrzenia się spotkały. Co zauważyła Agustina. Jorge pokazał mi oczami żebym wyszła i tak zrobiłam.
Czekajcie chwilę muszę zadzwonić do taty bo się dobijał jak byłam w sklepie. - skłamałam i wyszłam.
Gdy stałam przed drzwiami usłyszałam głos Jorge.
Czekajcie muszę do kibla. - wiedziałam że skłamał i wyszedł.
Chodź do kibla. - szepnął gdy zamknął drzwi i poszedł w stronę łazienki chłopców, która znajdowała się na dole.
Co chciałeś? - spytałam zamykając drzwi.
Dokończyć. - powiedział.
Co dokończyć? - wiedziałam doskonale o co mu chodzi,a ale nie chciałam żeby a tym wiedział.
Nie udawaj, wiem że ty wiesz. - powiedział i obiął mnie w tali.
Rozgryzłeś mnie. - powiedziałam. On nie odpowiedział tylko mnie pocałował. Czułam się wtedy jak nigdy. Czułam się bezpiecznie. Czułam, że za chwilę odlecę ze szczęścia. Ale niestety, ktoś przerwał tę chwilę. Tym kimś był Diego.  
E... - powiedział i zwiał na górę.
Diego! Diego stój! - krzyczeliśmy za zmianę.
A ty i tak śpisz na podłodze. - oznajmiłam
Tini! - jęknął.
Nie ma żadnego Tini. Śpisz na podłodze. - oznajmiłam mu i poszłam na górę.
Gdy weszłam na górę, nie obyło się bez pytań.
Jak tam u Jorge? - spytała się Lodo, a ja szeroko otworzyłam oczy. To znaczy u taty. - szybko się poprawiła.
Diego? - powiedziałam
Słucham? - powiedział śmiejąc się.
Zabiję Cię. - powiedziałam i zaczęłam do niego podchodzić, a on uciekać. 
Dobrze, że założyłam trampki. - pomyślałam i zaczęłam gonić Diego po całym domu.

---
Dzisiaj chciało mi się pisać i trochę dłuższy mi rozdział wyszedł :) Podoba się Wam? Piszcie w kom! Mam nadzieje, że tak. Postaram się następny dodać jutro, ale nic nie obiecuje! Może wena mnie wieczorem złapie :D 
Zdjęcie na koniec : 

niedziela, 11 sierpnia 2013

Rozdział czwarty cz.2

 * Tini *

Narazie byłego, niedługo będzie klęczał, abym do niego wróciła. - powiedziała.
Wątpie. - odwróciłam się bo zobaczyłam w drzwiach Jorge'a.
Yyyy, Jorge, to nie tak jak wygląda. - powiedziała Agus.
Czyli nie wygląda to tak, jak byś mówiła, co będę robił? - zapytał.
Nie. - postanowiłam nie mówić Jorge o tej sytuacji, więc spuściłam głowę i weszłam do środka.

* Jorge *
Odwal się od niej, albo pożałujesz. - powiedziałem ostro.
A co ja takiego jej robię? - spytała głupio.
Ty już sama dobrze wiesz... - powiedziałem.
Ale ja nic nie robię! - krzyknęła i weszła do środka, a ja za nią.
Agus, będziesz spała u mnie. - powiedziałem już w środku.
Okey, tylko daj mi jakieś ubrania, bo ja swoich nie brałam, bo bagaż był drogi. - powiedziała.
Ja ci swoich nie dam, może dziewczyny Ci coś pożyczom. - powiedziałem wskazując na Lodo, która po moich słowach wytrzeszczyła oczy.
Jasne, tylko nie wiem czy będą dobre. - odezwała się Lodo.
Dobra, tylko na jeden dzień, później zadzwonie do taty i poproszę go jakąś kase, to pójdziemy na zakupy. - powiedziała Agus.
Jutro my idziemy na impreze, więc nie wiem, czy dziewczyny będą w dobrym stanie. - powiedziałem.
Mów za siebię! - krzyknęła Mechi, która właśnie schodziła po schodach razem z Cande.
A gdzie chłopaki? - spytałem zdziwiony ich nieobecnością.
Malują się, u Tini w pokoju. - powiedziała przez śmiech Cande.
Co? - spytałem piskliwym głosem. Znaczy, Co? - spytałem jeszcze raz normalnym głosem.
No, tak. Wypili swoje 2 piwa, i teraz nie są w najlepszym stanie. - powiedziała śmiejąc się Mechi.
Chcesz to idź i zobacz! - dodała Cande.
Bez zastanawiania się poszedłem, a raczej pobiegłem, zobaczyć to śmieszne wydarzenie.
Hahahahahahahaha. - śmiałem się głośno z tego widoku:
 
Stary, co ty żeś pozwolił sobie zrobić? - spytałem dalej się głośno śmiejąc.
O boże! - krzyknęła Tini kiedy zobaczyła Diego. Muszę zrobić zdjęcie! - dodała.
Ehh... Diego! - krzyknęła Mechi. Ty się nie pomalowałeś!  - przypomniała mu.
Oj tam, oj tam! - krzyknął pijany Diego.
Dobra, dajmy mu spokuj, niech idzie spać. - powiedziała Lodo.
Mówisz tak, bo nie jest w twoim pokoju! - odezwała się Tini.
Przecież jego pokój jest wolny. - powiedziała Mechi i wzkazała palcem na Diego.
Nie ładnie wskazywać palcem, młoda panienko. - Diego pogroził palcem Mechi. Po tych słowach wszyscy zaczeliśmy się śmiać, tylko biedny Diego nie wiedział o co chodzi.
Ej, ale ja też nie mam gdzie spać! - popatrzyłem na Tini i śmiesznie poruszyłem brwiami.
Dobra, możesz spać, ale śpisz na podłodze! - powiedziała Tini, po czym wzięła kołdrę i poduszki i zaniosła do pokoju Diego.
---
Jak już widzieliście jak pewnie czytaliście tamtą część jest nowy wystrój bloga, mi się on podoba, a Wam? Jak na drugą część to jest to długie. :D Ale co poradzić wena raz jest raz nie! ;c
Dzisiaj, mam dobry humor, więc nie daje tego: 5 Komentarzy = Następny. I daruje wam te 2 komentarze, których nie daliście :D Ale teraz jest zasada! Czytasz=Komentujesz! Nawet anonimy mnie cieszą, tylko jak jest 1 minuta różnicy, czy nawet nie to widać, że to ta sama osoba :)

Zdjęcie na koniec :